Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi paulina91 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 31899.54 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy paulina91.bikestats.pl
  • DST 148.84km
  • Czas 06:54
  • VAVG 21.57km/h
  • VMAX 35.64km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 3553kcal
  • Podjazdy 599m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sokołów Podlaski - Jamielnik dzień 6

Niedziela, 12 czerwca 2022 · dodano: 16.06.2022 | Komentarze 0

Z Sokołowa Podlaskiego wyruszyliśmy pokrętną drogą na następny nocleg czyli do Jamielnika.
Wyruszyliśmy najpierw na północ, żeby zobaczyć obóz zagłady w Treblince. Byliśmy trochę rozczarowani tym, w jaki sposób to miejsce zostało upamiętnione. Chyba nikt za bardzo nie przemyślał tego, żeby w jakiś bardziej "poruszający" sposób zagospodarować to miejsce.
Następnie jechaliśmy już cały czas w stronę Lublina. Im bliżej lubelskiego, tym jakość asfaltów się poprawiała. Pod drodze nie było szczególnie nic do zwiedzania. Cieszyliśmy się widokami, towarzystwem i pogodą. A ona dopisywała. Średnia temperatura wyniosła 22 stopnie.
Następnym punktem było zobaczenie zamku w Liwie. Tam wypiliśmy sobie spokojnie kawkę i wyruszyliśmy dalej.
Po drodze jednak zajechaliśmy do Jeruzal na sławetną ławeczkę z "Rancza". Tam też przyjechała wielka grupa motocyklistów. Trochę współczujemy tamtejszym mieszkańcom tej "popularności".
Na obiad postanowiliśmy zajechać do Dworku w Izydorach. A tam jeden wielki tłum ludzi. Jako, że nie mieliśmy już wyjścia, a chcieliśmy coś zjeść, musieliśmy się w tym tłumie znaleźć. I tak przez ponad godzinę czekaliśmy w kolejce na zamówienie, a przez ponad kolejną godzinę czekaliśmy na jedzenie. Gdyby była jakaś konkurencyjna knajpa na pewno by nas tu nie było.
Do Jamielnika przynajmniej dojechaliśmy najedzeni. I znów polecam tamtejszą farmę  IT w której nocowaliśmy. Super miejsce i cudowni właściciele.










Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 121.65km
  • Czas 05:39
  • VAVG 21.53km/h
  • VMAX 44.31km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 3053kcal
  • Podjazdy 614m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hajnówka - Sokołów Podlaski dzień 5

Sobota, 11 czerwca 2022 · dodano: 15.06.2022 | Komentarze 0

Im bliżej Lublina, tym mamy coraz mniej do oglądania. Dzisiejszymi dwoma punktami, które chcieliśmy zobaczyć była Góra Garbarka i góra zamkowa w Drohiczynie. Na szczęście zrobiło się też trochę chłodniej niż w poprzednich dniach i słońce tak nie przypalało. Średnia temperatura wyniosła "tylko" 23 stopnie :D
W Drohiczynie czekając na prom zjedliśmy ich regionalną potrawę - zaguby. Ani nie słyszałam tej nazwy, ani tym bardziej nie jadłam tej potrawy. A była pyszna! Szkoda, że chyba tylko tam można ją zjeść.
Dojeżdżając do Drohiczyna zobaczyliśmy napis "Kasztelik Korona Podlasia". Ciekawi wjechaliśmy zobaczyć co tam jest. Przywitał nas właściciel, który przez ponad 20 lat sam wybudował, wyspawał tamtejsze "budowle". Byliśmy w wielkim szoku, że zrobił to SAM! Był tam mini zamek, smok, miejsce na grilla... No ale jak to się mówi, każdy ma swoją pasję. Patrząc na ślad trasy widać było, że to miał być w sumie tylko taki "przelot" do następnego noclegu w Sokołowie Podlaskim. Miejscowość ta, kompletnie nam się nie spodobała. Ponadto poczuliśmy, że wjechaliśmy do mazowieckiego. Tamtejsze asfalty były tragiczne. Noclegu nie będę polecała i zostawię go bez komentarza.


















Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 133.38km
  • Czas 06:58
  • VAVG 19.15km/h
  • VMAX 29.84km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 3078kcal
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałowo - Hajnówka dzień 4

Piątek, 10 czerwca 2022 · dodano: 15.06.2022 | Komentarze 0

Z zajazdu wyruszyliśmy o 8. Ogólnie od naszego miejsca noclegowego do Hajnówki jest 35 km, ale Mario tak pokręcił nam trasę, że wyszło 133 km :D Dzisiaj jechaliśmy głównie szlakiem cerkwi. Co jakiś czas wyłaniały nam się jakieś nowe. Nie mieliśmy poza tym jakiś ciekawszych atrakcji.
Część trasy znowu prowadziła 19 - tką. Jednak nauczeni poprzednim doświadczeniem, szukaliśmy jakiejś alternatywnej drogi. Na szczęście udało się ją znaleźć. Prowadziła ona przez jakieś chaszcze i piachy, ale i tak było to sto razy lepsze niż jazda wśród TIRów.
Pogoda dopisywała nam od samego rana. Znowu było trochę upalnie. Średnia temperatura wyniosła 28 stopni. Gdy już dojeżdżaliśmy do Hajnówki pojawiły się przed nami wielkie czarne chmury. Cieszyliśmy się, że jesteśmy już blisko mety. Okazało się jednak, że są one po stronie Białoruskiej.
I w tym miejscu znowu chciałabym polecić nasz nocleg, który mieliśmy w Hajnówce. Było to piękne mieszkanie w bloku, które mieliśmy tylko dla siebie. Właściciel udostępnił nam zamykaną piwnicę na rowery. Na booking.com można je spokojnie znaleźć. A i właściciel jest cudownym i miłym człowiekiem, który chyba by nieba nam uchylił.














Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 140.93km
  • Czas 07:07
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 34.07km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 3196kcal
  • Podjazdy 510m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Goniądz - Michałowo dzień 3

Czwartek, 9 czerwca 2022 · dodano: 14.06.2022 | Komentarze 0

Dzisiejszego dnia pogoda z samego rana bardzo dopisywała. Już o 7 było 20 stopni, a później było tylko gorzej. W południe temperatura sięgała nawet ponad 30. Zawzięcie szukaliśmy sklepów, żeby kupić coś do picia. Niestety, na Podlasiu jest ich bardzo mało. Praktycznie tylko w większych miejscowościach. Dla nas to zupełna nowości, bo na Lubelszczyźnie w każdej wiosce jest jakiś sklepik.
Ale zaczynając od początku.
Z Goniądza wyruszyliśmy o godzinie 8. Dzisiejsza trasa miała być dość atrakcyjna. I w sumie taka była.
Na początku mieliśmy zwiedzić twierdzę w Osowcu. Niestety, była ona na ternie wojska i jej zwiedzanie jest tylko po uprzedniej rezerwacji i trwa aż 2 godziny. Ani nie mieliśmy rezerwacji, a tym bardziej tyle czasu, więc zobaczyliśmy ją tylko zza krzaków ;)
Dalsze 25 km jechaliśmy tak zwaną "Łosiostradą". Czyli gładziutkim asfaltem, który prowadził przez las, w którym (jak sama nazwa wskazuje) występuje dużo łosi. O dziwo, mimo, że droga tam jest cudowna do jazdy, było tam bardzo mało samochodów. Mogliśmy nią jechać całą szerokością. Zauważyłam, że jest tam też mnóstwo pieszych szlaków i kilka wież widokowych. Na jedną z nich Piotrek i Rafał weszli, żeby podziwiać okoliczne bagna. I właśnie wtedy zaczęła nas atakować chmara ślepaków. Siadały wszędzie. Jechaliśmy tak z nimi, aż do końca tego bagniska. Tragedia! Tyle dobrego, że to było tylko z 2 km.
Po wyjechaniu z tej "autostrady", pojechaliśmy zobaczyć zamek w Tykocinie. Tam też zrobiliśmy przerwę na nawodnienie. Przy okazji załapaliśmy się na reportaż do "Ziarna" o GreenVelo. :D ponieważ byli tam kamerzyści, którzy kamerowali to piękne miasteczko.
Kolejnym punktem zwiedzania był "Narwiański Park Narodowy". Tam szlak prowadził kładkami i kilka razy musieliśmy się sami przeprawiać promami. Tutaj to już albo Mario albo Piotrek ćwiczył swoje mięśnie rąk. Szlak ten jest bardzo atrakcyjny przyrodniczo. Dookoła woda i porastająca ją roślinność. Nic tylko siąść i posiedzieć w ciszy i spokoju.
Następnie jechaliśmy już prosto do Białegostoku, żeby zobaczyć Pałac Branickich. Na szczęście stoi on gdzieś na obrzeżach miasta, to nie musieliśmy w samym szczycie wjeżdżać do centrum. Było też tam dużo ścieżek rowerowych, więc nie jeździliśmy pomiędzy samochodami. W drodze do tego miasta, Rafałowi dwa razy odkręciła się korba. Dobrze, że tylko śruba więc chłopaki ją mocniej dokręcili, przykleili jakimś klejem i już działała do końca naszej wyprawy. I to by było na temat awarii, bo już nic nikomu się nie działo.
Pałac nie zrobił na nas jakiegoś szczególnego wrażenia.
Wyjeżdżając z Białegostoku musieliśmy 2 km jechać 19 - tką. I to była najgorsza decyzja wyjazdu. Już wolałabym jechać gdzieś dookoła. Nie było tam pasa wolnego ruchu, samochodów, ciężarówek było od cholery. Niektóre miały nas w d... i wyprzedzały na gazetę. Jak już mieliśmy zjeżdżać z tego okropieństwa to na koniec usłyszeliśmy za sobą długi klakson. Nigdy więcej takich krajówek!
Później już obyło się bez problemów i do Michałowa dojechaliśmy spokojnie.
Tam mieliśmy nocleg w przydrożnym zajeździe. Okazało się, że mieli tam miejsce specjalnie dla rowerów (taki zamykany garaż rowerowy), więc jakby ktoś był rowerem i chciał tylko przenocować to jest to dobra opcja.














Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 120.61km
  • Czas 06:00
  • VAVG 20.10km/h
  • VMAX 37.21km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2797kcal
  • Podjazdy 392m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ateny - Goniądz dzień 2

Środa, 8 czerwca 2022 · dodano: 14.06.2022 | Komentarze 0

Dzień nie zapowiadał się dobrze. Jako, że dzisiaj trasa była trochę krótsza niż wczorajsza, to postanowiliśmy wyruszyć o godzinie 8. Gdy się przebudziłam, akurat lunął deszcz. I to taki konkretny. Mój entuzjazm do jazdy opadł. No ale trzeba było jechać. Poubieraliśmy się w kurtki przeciwdeszczowe i w drogę. Jak już wyjechaliśmy to nawet nie padało, a asfalty były tylko lekko wilgotne. Trochę mi ulżyło.
Plan na dzisiejszą jazdę był taki:
Na początku polecieliśmy do Augustowa do Biedronki, żeby zjeść śniadanie. Koło Aten nie ma kompletnie żadnego sklepu, więc trzeba było jechać aż 17 km, żeby coś sobie kupić. Trasa prowadziła, przez długą prostą więc dzięki chłopakom i ich zmianom, raz dwa byliśmy na miejscu. W samym Augustowie przestraszył nas deszcz, bo coś zaczęło kropić. Jednak na szczęście lekko.
Później trasa prowadziła przez następną dłuuugą prostą, żebyśmy mogli w końcu się znaleźć w okolicznych małych wioseczkach. Tam były głównie szutry. Jestem zachwycona tamtejszymi drogami gruntowymi. Nie gość, że są gładkie to jeszcze bardzo szerokie.
Koło Lipska trafiliśmy na szlak turystyczny, poprowadzony kładkami przez mokradła. Na końcu tego szlaku, trzeba było przedostać się na drugą stronę rzeki samoobsługowym promem. Tu mógł wykazać się Rafał i poćwiczył sobie przy okazji ręce i plecy, ponieważ ciągnął sam, nas i nasze rowery :D I w tym właśnie momencie słońce towarzyszyło z nami do końca.
Gdy byliśmy prawie na miejscu, czekała nas jeszcze jedna bardzo piękna atrakcja. Otóż jechaliśmy szuterkiem, który prowadził wzdłuż Biebrzy i otaczających ją łąk i mokradeł. Tam mogliśmy zobaczyć i usłyszeć mnóstwo ptaków, które normalnie nigdy byśmy nie spotkali.
Koniec dzisiejszego dnia był w Goniądzu i agroturystyce Sośniaki. I w tym momencie chętnie zarekomenduję to miejsce. Właściciele są przecudowni! A domki leżące nad rzeką mają swój urok i klimat. Najgorsze były komary, które nas niemiłosiernie pogryzły, ale tak to jest gdy człowiek zapomni się popryskać Offem ;)











Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 159.50km
  • Czas 08:32
  • VAVG 18.69km/h
  • VMAX 52.95km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 4097kcal
  • Podjazdy 1270m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Suwałki - Ateny dzień 1

Wtorek, 7 czerwca 2022 · dodano: 13.06.2022 | Komentarze 0

No i się zaczęła nasza przygoda.
Wstaliśmy dość wcześnie rano, bo mieliśmy dzisiaj najdłuższą trasę do przejechania. Start 7:00. Temperatura o tej godzinie nie była za wysoka, a na dodatek było pochmurnie. Dopiero koło południa pojawiło się słońce i zrobiło się na tyle ciepło, żeby zdjąć bluzę z długim rękawem.
Pierwszym punktem, na którym się zatrzymaliśmy, była wieża widokowa na Jezioro Hańcza.Wprawdzie była ona niby "w budowie" ale spokojnie dało się na nią wejść i popodziwiać naprawdę piękne widoki.
Tego dnia jechaliśmy częściową trasą GreenVelo. Trafiliśmy na odcinki szosowe lub "gładziutkie" szuterki, które były lepsze niż niektóre asfalty.
W dalszej części pojawiły się przed Nami wiadukty w Stańczykach. Trochę byłam w szoku, że za samo wejście trzeba było zapłacić 10 zł od osoby. Ale z drugiej strony robiły piorunujące wrażenie.
Następnym punktem wycieczki był trójstyk granic (Polsko - Rosyjsko - Litewskiej). Mogliśmy zobaczyć ten sławetny przygraniczny "płot", chroniący nas od uchodźców. Zaś na stronę Rosyjską nie można było nawet kroku postawić.
Przy okazji trasa zrobiła nam niezłą "niespodziankę". Droga, przez którą mieliśmy jechać była na pastwisku wypasania krów. Było ono ogrodzone pasterzem elektrycznym. Rafał przyłożył rękę i stwierdził, że nie działa. My tu na pewniaka przechodzimy, a tu Mario poczuł kopnięcie :D Ja spanikowana, zaczęłam się czołgać dołem. Gdy już przejechaliśmy tą część drogi, po drugiej stronie było to samo. I znowu Mariusza "popieściło" :D Ten to ma szczęście :D Ale jak to się mówi "ahoj przygodo!"
Jadąc już w stronę Aten (do naszego noclegu) wstąpiliśmy jeszcze na "prywatny" punkt widokowy. Jakaś osoba zrobiła sobie na swojej działce podest, gdzie widać rozciągające się pola, lasy i jeziora.
Ten dzień zaliczam chyba do najbardziej "atrakcyjnych" dni tej wyprawy. Zwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc, jechaliśmy przez wioski i wioseczki, przez pola i lasy, przez szutry i mało uczęszczane drogi. Bagażnik naprawiony przez Mario też się trzyma "jak ta lala".
Chciałabym jeszcze zareklamować nocleg w Atenach (Agroturystykę pod Sosnami). Idealne miejsce dla rowerzystów lub na ogólny wypoczynek.





















Pozdrawiam,
Paulina




  • DST 27.43km
  • Czas 01:39
  • VAVG 16.62km/h
  • VMAX 42.54km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 668kcal
  • Podjazdy 197m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Suwałki - dzień 0

Poniedziałek, 6 czerwca 2022 · dodano: 06.06.2022 | Komentarze 0

No i zaczęło się. Z Piotrkiem, Mario i Rafałem wyruszyliśmy na sakwiarską wyprawę z Suwałk do Lublina. Po linii prostej jest to ok 400 km, my zaś zrobimy coś ponad 900. Dzisiaj był tylko rozjazd, czyli zrobiliśmy małe kółko dookoła Suwałk. Przy okazji zwiedziliśmy trochę okolicę i miasto. Okazało się, że miasto nie jest zbyt urokliwe. Nie ma jakiegoś ryneczku, ani centrum. Jedynym wielkim plusem jest liczba ścieżek rowerowych. Całe miasto da się spokojnie przejechać wzdłuż i wszerz. Najgorsze jest to, że wyrobił się gwint w moim bagażniku. Gdy dojeżdżaliśmy do miejsca noclegowego to odpadła śruba i bagażnik zaczął latać i ocierać mi koło. Na szczęście jest Mario "złota rączka", który nie dość, że wziął zapasowe śrubki to i jakoś za pomocą Piotrka opanowali ten "problem".
Pogoda na razie dopisuje. Słońce świeci, a średnia temperatura wynosiła 25 stopni.


Zdjecia na stronie stravy.
Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 5.11km
  • Czas 00:16
  • VAVG 19.16km/h
  • VMAX 37.79km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 113kcal
  • Podjazdy 22m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ahoj przygodo

Poniedziałek, 6 czerwca 2022 · dodano: 06.06.2022 | Komentarze 0

Na PKP.



Pozdrawiam, 
Paulina.




  • DST 14.90km
  • Czas 00:44
  • VAVG 20.32km/h
  • VMAX 34.22km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 329kcal
  • Podjazdy 60m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła zalewu, sprawdzić Rometa po ostatniej wywrotce

Sobota, 4 czerwca 2022 · dodano: 05.06.2022 | Komentarze 0

Dzisiejsza jazda nie była zbyt ambitna. Nie dość, że nad Lublin nadchodziła wielka deszczowa chmura to i jakoś chęci do jazdy też nie było. Przejechałam się tylko dookoła zalewu, żeby sprawdzić, czy rower działa jak powinien. Po ostatniej wywrotce wygiął mi się hak i przed naszą wyprawą musiałam się chociaż trochę przejechać z nowym.
Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 118.97km
  • Czas 05:14
  • VAVG 22.73km/h
  • VMAX 37.83km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 3009kcal
  • Podjazdy 520m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do kopalni czarnego 'złota'

Piątek, 3 czerwca 2022 · dodano: 03.06.2022 | Komentarze 0

Postanowiłam zrobić "lekki" rozjazd przed czekającą nas wyprawą. Mario też chętnie się do mnie dołączył. Jako, że miał zakupy "na mieście" miałam za zadanie wyznaczyć trasę tak, żeby zahaczyć o Julę :D Tak więc kierunek był jasny, padło na Bogdankę i okolicę. Chciałam zobaczyć wydobycie węgla, czyli obecnie bardzo drogocennego krusz ca :D Nie było się bez zaliczenia kilku kilometrowego odcinka szutrowego. Okazało się, że był on zdecydowanie lepszy niż tamtejsze asfalty. Tam to tylko gravelem.
Średnia temperatura wyniosła 22 stopnie, trochę wiało, ale jakoś zbytnio nam to nie przeszkadzało. Cały czas mamy taką nadzieję, że taka pogoda, będzie w przyszłym tygodniu :)


Pozdrawiam,
Paulina.