Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi paulina91 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 31899.54 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy paulina91.bikestats.pl
  • DST 140.93km
  • Czas 07:07
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 34.07km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 3196kcal
  • Podjazdy 510m
  • Sprzęt Romet NYK
  • Aktywność Jazda na rowerze

Goniądz - Michałowo dzień 3

Czwartek, 9 czerwca 2022 · dodano: 14.06.2022 | Komentarze 0

Dzisiejszego dnia pogoda z samego rana bardzo dopisywała. Już o 7 było 20 stopni, a później było tylko gorzej. W południe temperatura sięgała nawet ponad 30. Zawzięcie szukaliśmy sklepów, żeby kupić coś do picia. Niestety, na Podlasiu jest ich bardzo mało. Praktycznie tylko w większych miejscowościach. Dla nas to zupełna nowości, bo na Lubelszczyźnie w każdej wiosce jest jakiś sklepik.
Ale zaczynając od początku.
Z Goniądza wyruszyliśmy o godzinie 8. Dzisiejsza trasa miała być dość atrakcyjna. I w sumie taka była.
Na początku mieliśmy zwiedzić twierdzę w Osowcu. Niestety, była ona na ternie wojska i jej zwiedzanie jest tylko po uprzedniej rezerwacji i trwa aż 2 godziny. Ani nie mieliśmy rezerwacji, a tym bardziej tyle czasu, więc zobaczyliśmy ją tylko zza krzaków ;)
Dalsze 25 km jechaliśmy tak zwaną "Łosiostradą". Czyli gładziutkim asfaltem, który prowadził przez las, w którym (jak sama nazwa wskazuje) występuje dużo łosi. O dziwo, mimo, że droga tam jest cudowna do jazdy, było tam bardzo mało samochodów. Mogliśmy nią jechać całą szerokością. Zauważyłam, że jest tam też mnóstwo pieszych szlaków i kilka wież widokowych. Na jedną z nich Piotrek i Rafał weszli, żeby podziwiać okoliczne bagna. I właśnie wtedy zaczęła nas atakować chmara ślepaków. Siadały wszędzie. Jechaliśmy tak z nimi, aż do końca tego bagniska. Tragedia! Tyle dobrego, że to było tylko z 2 km.
Po wyjechaniu z tej "autostrady", pojechaliśmy zobaczyć zamek w Tykocinie. Tam też zrobiliśmy przerwę na nawodnienie. Przy okazji załapaliśmy się na reportaż do "Ziarna" o GreenVelo. :D ponieważ byli tam kamerzyści, którzy kamerowali to piękne miasteczko.
Kolejnym punktem zwiedzania był "Narwiański Park Narodowy". Tam szlak prowadził kładkami i kilka razy musieliśmy się sami przeprawiać promami. Tutaj to już albo Mario albo Piotrek ćwiczył swoje mięśnie rąk. Szlak ten jest bardzo atrakcyjny przyrodniczo. Dookoła woda i porastająca ją roślinność. Nic tylko siąść i posiedzieć w ciszy i spokoju.
Następnie jechaliśmy już prosto do Białegostoku, żeby zobaczyć Pałac Branickich. Na szczęście stoi on gdzieś na obrzeżach miasta, to nie musieliśmy w samym szczycie wjeżdżać do centrum. Było też tam dużo ścieżek rowerowych, więc nie jeździliśmy pomiędzy samochodami. W drodze do tego miasta, Rafałowi dwa razy odkręciła się korba. Dobrze, że tylko śruba więc chłopaki ją mocniej dokręcili, przykleili jakimś klejem i już działała do końca naszej wyprawy. I to by było na temat awarii, bo już nic nikomu się nie działo.
Pałac nie zrobił na nas jakiegoś szczególnego wrażenia.
Wyjeżdżając z Białegostoku musieliśmy 2 km jechać 19 - tką. I to była najgorsza decyzja wyjazdu. Już wolałabym jechać gdzieś dookoła. Nie było tam pasa wolnego ruchu, samochodów, ciężarówek było od cholery. Niektóre miały nas w d... i wyprzedzały na gazetę. Jak już mieliśmy zjeżdżać z tego okropieństwa to na koniec usłyszeliśmy za sobą długi klakson. Nigdy więcej takich krajówek!
Później już obyło się bez problemów i do Michałowa dojechaliśmy spokojnie.
Tam mieliśmy nocleg w przydrożnym zajeździe. Okazało się, że mieli tam miejsce specjalnie dla rowerów (taki zamykany garaż rowerowy), więc jakby ktoś był rowerem i chciał tylko przenocować to jest to dobra opcja.














Pozdrawiam,
Paulina.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!