Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi paulina91 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 31899.54 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy paulina91.bikestats.pl
  • DST 85.68km
  • Czas 04:28
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 61.20km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 2596kcal
  • Podjazdy 1249m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienne górki na Podkarpaciu

Czwartek, 23 września 2021 · dodano: 23.09.2021 | Komentarze 1

Po tygodniu nie jeżdżenia i po tygodniu chorowania w końcu wyszłam na rower. Ale... Nie byle gdzie, na Podkarpaciu. Na dzisiaj wyznaczyłam 100 km z 1500 m przewyższeń. Albo grubo albo wcale :D Pogoda była o taka o. Pochmurnie, ale na szczęście nie padało i było sucho. Średnia temperatura wynosiła 14 stopni. To tyle z ogólnych informacji.
Gdzieś około 10 wyjechaliśmy z naszego zajazdu. Zaraz po 5 km zaczęły się (jak dla mnie) straszne podjazdy :D Były one mega sztywne, więc kilka z nich musiałam podejść. Mało tego, że ciężko było pod nie podjechać (nawet Piotrek, który uwielbia zdobywać nowe przewyższenia miał z nimi problem), to nawet kilka razy musiałam się zatrzymywać, żeby na nie wejść. Jednak dzięki temu mogłam spokojnie podziwiać widoki, które były WYBITNE! Najlepsze jest też to, że gdzie się nie skręciło tam wąziutki, mało ruchliwy, gładki asfalcik. Nawet w polach, gdzie nie było żadnego domu. Aż bałam się, że skończy on się zaraz i będziemy musieli męczyć się przez jakieś szutry albo jeszcze gorzej, piachy. Na szczęście tak się jednak nie stało. Dlatego te okolice przebiły mój zachwyt nad Pogórzem Przemyskim i jak dla mnie są numerem jeden w wyjazdach na rower. Mimo, że często gęsto nie dałam rady podjechać pod kilka podjazdów, ale widoki rekompensowały mi ten trud podejścia :D
A więc gdy już tak dość przyjemnie trasa uciekała, już po 80 km najgorszych momentów poczułam mega zmęczenie. Wyszło to lenistwo oraz tygodniowe niejeżdżenie. Zatrzymaliśmy się więc w Frysztaku (do celu było ok 20 km), popatrzyłam na profil dalszych 20 km i powiedziałam, że mam dość. Że dalej nie jadę i poczekam tutaj. Powiedziałam do Piotrka, żeby sobie dalej jechał i samochodem podjechał po mnie. Zgodził się, więc siadłam sobie przy sklepie CHYBA w centrum. Przerzuciłam jazdę z Garmina, gdy nagle podchodzi do mnie jakiś idiota i zagaduje "cześć Skarbie". Kazał mi puścić mu sygnał, to on zadzwoni wieczorem i poopowiada coś o sobie. Moment się zebrałam i powiedziałam, że muszę już jechać xD Dojechałam do głównej drogi i nią jechałam w stronę zajazdu, żeby się spotkać na trasie z Piotrkiem. Okazało się, że droga była już przyjemnie płaska lub wręcz z samymi zjazdami. Aż nie mogłam uwierzyć, że najgorsze już przejechałam, a przed tym co najlepsze zrezygnowałam. Przejechałam gdzieś ok 5 km i przy sklepie Żabka spotkałam się z Piotrkiem. Żałowałam, że nie przejechałam tych 100 km, a było tak blisko.






Pozdrawiam,
Paulina.





Komentarze
MateM
| 16:15 poniedziałek, 27 września 2021 | linkuj Można przemachać tysiące kilometrów po płaskim, a wyłożyć się na pierwszym konkretniejszym podjeździe w Karpatach. Takie jest piękno gór, odsiewa słabszych od prosów :) Tu poza wytrzymałością trzeba mieć naprawdę sporo siły, aby cokolwiek podjechać. Nie mówię już nawet o mtb i podjazdach terenowych po polnych wybojach i leśnych koleinach, bo to liga galaktyczna, no ale nie każdy może być pro ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!