Info

Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2022, Sierpień7 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec18 - 0
- 2022, Maj15 - 0
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec13 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń11 - 2
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad3 - 2
- 2021, Październik9 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 2
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec14 - 2
- 2021, Maj12 - 0
- 2021, Kwiecień9 - 0
- 2021, Marzec12 - 0
- 2021, Luty11 - 0
- 2021, Styczeń18 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad21 - 3
- 2020, Październik20 - 1
- 2020, Wrzesień20 - 1
- 2020, Sierpień18 - 10
- 2020, Lipiec20 - 3
- 2020, Czerwiec24 - 9
- 2020, Maj23 - 2
- 2020, Kwiecień24 - 18
- 2020, Marzec21 - 16
- 2020, Luty22 - 17
- 2020, Styczeń26 - 4
- 2019, Grudzień19 - 7
- 2019, Listopad16 - 3
- DST 19.99km
- Czas 02:02
- VAVG 9.83km/h
- VMAX 25.92km/h
- Kalorie 404kcal
- Podjazdy 93m
- Sprzęt Kross Lea
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB z Madzią. Pożarte przez komary
Środa, 14 lipca 2021 · dodano: 14.07.2021 | Komentarze 0
Upał, duszno, praktycznie zero wiatru. Termometr wskazywał 33 stopnie. Nie miałam ochoty w taką pogodę gdzieś dalej śmigać. Na szczęście sąsiadka zapytała się, czy idziemy na rower. Ja z wielką chęcią się zgodziłam na lekką przejażdżkę. Obmyśliłam trasę, która prowadzi częściowo przez las, żeby móc się schronić prze słońcem. Niestety to nie był najlepszy pomysł. Po ostatnim deszczu i po teraźniejszych upałach nie pomyślałam, co się tam dzieje. Nie dość, że na każdym kroku kałuże to jeszcze chmara komarów od których nie mogłyśmy uciec. Madzia już była padnięta, chciała jak najszybciej do domu dlatego stwierdziłam, że przejedziemy skrótem, żeby szybciej wyjechać z lasu. I znowu to był błąd. Kompletnie pogryzione wpakowałyśmy się w krzaczory po szyję. A tam pokrzywy i jeżyny. Albo ja już się przyzwyczaiłam do takich atrakcji, albo jestem jakoś gruboskórna ale szczerze? W ogóle mnie to nie ruszyło. Niestety z tyłu słyszałam Madzię, jak co krok jęczała, że albo ją coś ukuło, albo coś ugryzło, albo się poparzyła. Trochę mi było głupio, bo to właśnie ja wyznaczyłam tą trasę. Już nawet nie wiedziałam co jest gorsze, ten upał czy te komary.
Już jak wyjechałyśmy przy ścieżce koło zalewu widziałam, jaka biedna jest zmarnowana. Mi też zaczęły się pojawiać bąble. I okazuje się, że jestem bardziej pogryziona niż się spodziewałam. Na razie będę omijała las z daleka.
Pozdrawiam,
Paulina.