Info

Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2022, Sierpień7 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec18 - 0
- 2022, Maj15 - 0
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec13 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń11 - 2
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad3 - 2
- 2021, Październik9 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 2
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec14 - 2
- 2021, Maj12 - 0
- 2021, Kwiecień9 - 0
- 2021, Marzec12 - 0
- 2021, Luty11 - 0
- 2021, Styczeń18 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad21 - 3
- 2020, Październik20 - 1
- 2020, Wrzesień20 - 1
- 2020, Sierpień18 - 10
- 2020, Lipiec20 - 3
- 2020, Czerwiec24 - 9
- 2020, Maj23 - 2
- 2020, Kwiecień24 - 18
- 2020, Marzec21 - 16
- 2020, Luty22 - 17
- 2020, Styczeń26 - 4
- 2019, Grudzień19 - 7
- 2019, Listopad16 - 3
- DST 55.95km
- Czas 03:28
- VAVG 16.14km/h
- VMAX 33.48km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 1326kcal
- Podjazdy 299m
- Sprzęt Romet NYK
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Marzenką - turystycznie :D
Wtorek, 29 czerwca 2021 · dodano: 29.06.2021 | Komentarze 0
Po wczorajszej setce, przyszedł czas na relaksik. Ustawiłam się więc z Marzenką, na terenową wycieczkę.
Już jak wychodziłam z bloku, zaczęło się dość śmiesznie. Z sąsiedniego balkonu, zaczął do mnie krzyczeć sąsiad, żebym poczekała, bo wyjeżdża za 15 minut. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby ów sąsiad nie jeździł ze średnią 36 km/h. :D Ze śmiechem na twarzy pojechałam jednak na ustawkę z Marzenką, nie czekając na Pawła (sąsiada :D)
Poprzedniego dnia wyznaczyłam trasę po drogach gruntowych, bo znudziły się nam już asfalty i jedne i te same drogi. Poprowadziłam nas pierwsze na tą wieżę widokową w Łysakowie, a następnie czerwonym szlakiem, aż do Łuszczowa. Tak szczerze, nawet nie spodziewałam się, że trasa prowadzi przez jakikolwiek szlak rowerowy. Jak to zwykle kliknęłam tu, kliknęłam tam, a wyszło zajebiście. Byłyśmy zachwycone. Z wieży czerwony szlak prowadził, przez jakieś rozlewiska. Była tam cisza i spokój. Można było podziwiać okoliczną przyrodę. Szlak ten prowadził albo przez betonowe płyty (ale połączone tak, że nie czuć było "podskoków") albo przez przyjemny szuterek. Niestety, w pewnym momencie szlak się skończył, ale i tak trasa była bardzo urozmaicona. Albo jakieś wąskie asfalciki, albo drogi polne.
Gdy już dojechałyśmy do naszego kochanego zalewu, pojechałyśmy się nawodnić :D A tu się okazało, że sąsiad przyjechał z kolegą w tym samym momencie co my. Najlepsze było to, że oni zrobili dwa razy tyle kilometrów co my, wyjeżdżając pół godziny po nas :D Nie ma to jak TURYSTYKA :D
Pozdrawiam,
Paulina.