Info

Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2022, Sierpień7 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec18 - 0
- 2022, Maj15 - 0
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec13 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń11 - 2
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad3 - 2
- 2021, Październik9 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 2
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec14 - 2
- 2021, Maj12 - 0
- 2021, Kwiecień9 - 0
- 2021, Marzec12 - 0
- 2021, Luty11 - 0
- 2021, Styczeń18 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad21 - 3
- 2020, Październik20 - 1
- 2020, Wrzesień20 - 1
- 2020, Sierpień18 - 10
- 2020, Lipiec20 - 3
- 2020, Czerwiec24 - 9
- 2020, Maj23 - 2
- 2020, Kwiecień24 - 18
- 2020, Marzec21 - 16
- 2020, Luty22 - 17
- 2020, Styczeń26 - 4
- 2019, Grudzień19 - 7
- 2019, Listopad16 - 3
- DST 91.68km
- Czas 04:13
- VAVG 21.74km/h
- VMAX 57.24km/h
- Kalorie 954kcal
- Podjazdy 665m
- Sprzęt Fuji Transonic
- Aktywność Jazda na rowerze
Jesienny Kurów z Radzikiem na doczepkę
Środa, 28 października 2020 · dodano: 28.10.2020 | Komentarze 1
Jak ostatnio. Było pięknie i słonecznie. Dzisiaj wyciągnęłam Fuji, żeby tym razem pośmigać po szosach. Prognoza pogody pokazywała, że będzie 16 stopni. Chciałam zaplanować sobie jakiś dłuższy dystans, tylko w sumie nie wiedziałam gdzie. Odpowiedź przyszła dość szybko. Kurów. To tam miałam odprowadzić Radzika, bo biedny zna tylko jedną drogę do Garwolina. Ja chciałam mu pokazać, ile jest innych i bardzo fajnych dróg. A nie tylko główna ;P
Do Kurowa wiatr nam pomagał. Niestety przyszedł tam czas nawrotu. Radzik oczywiście poleciał z wiatrem, a ja musiałam się męczyć z tak zwanym "wmordewind". Nie dość, że wiatr, główna droga to jeszcze sporo podjazdów. Na szczęście na 874 jest dość szeroki pas wolnego ruchu. Odkąd też zrobili S17 aut nie było praktycznie wcale. Nienawidzę jednak takich długich prostych ale powrót chciałam mieć jak najkrótszy. Na ostatnich 10 km złapała mnie dość gęsta mgła i niestety chmury zasłoniły to piękne słońce. W pewnym momencie już zaczęłam marznąć. Na początku pomyślałam, że to ktoś pali, ale jadąc dalej zobaczyłam, że to nie jest dym. Cieszyłam się, że jestem już tak blisko domu.
Pozdrawiam,
Paulina.