Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi paulina91 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 31899.54 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy paulina91.bikestats.pl
  • DST 34.72km
  • Czas 01:36
  • VAVG 21.70km/h
  • VMAX 39.96km/h
  • Kalorie 373kcal
  • Podjazdy 214m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Depresyjny Ride ☁️

Czwartek, 12 listopada 2020 · dodano: 12.11.2020 | Komentarze 0

Jak jeszcze dłużej tak zgnilizna będzie za oknem, to człowiek może wpaść w depresję. Najgorsze jest to, że nawet nie zapowiada się na jakieś przejaśnienie. Trochę zmuszam się, żeby wyjść się przejechać, chociażby na chwilę. Już nawet nie będę wspominała, że nie chce mi się zatrzymywać i robić jakieś zdjęcie. Na dodatek było trochę mokro i znowu ubrudziłam swój niedawno umyty rower. Na szczęście tym to praktycznie się nie przejmuję.
Jak zwykle było dość chłodno, ale wiatr praktycznie w ogóle nie przeszkadzał. Ech.. Inaczej wyobrażałam sobie tą jesień.

Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 43.91km
  • Czas 02:00
  • VAVG 21.95km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Kalorie 473kcal
  • Podjazdy 247m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rundka przed obiadem

Środa, 11 listopada 2020 · dodano: 11.11.2020 | Komentarze 0

Znowu szaro, buro i ponuro. Na dodatek zrobiło się tak chłodno, że powoli zaczęłam już nawet marznąć. Temperatura spadła poniżej 5 stopni, a dość mocny wiatr powodował, że odczuwalna temperatura była zdecydowanie niższa. Pokręciłam się po okolicy, a trasę dobrałam tak, żeby powrót mieć z wiatrem :)
Jedyną pozytywną rzeczą były te pustki na ulicach. Święta mogłyby być codziennie.

Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 34.77km
  • Czas 01:36
  • VAVG 21.73km/h
  • VMAX 39.96km/h
  • Kalorie 375kcal
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na myjkę

Wtorek, 10 listopada 2020 · dodano: 10.11.2020 | Komentarze 0

To się nacieszyłam słońcem, nie ma co. Jeden dzień pięknej pogody i znowu szarówka. Chciałam w końcu umyć rower, po moich ostatnich nocny eskapadach. Wcześniej co nie podjechałam pod myjkę to czekała na mnie wielka kolejka samochodów. Stwierdziłam, że skoro dzisiaj taka beznadziejna pogoda, to może będzie luźniej. I tak na szczęście było. Robiąc sobie krótką rundę, podjechałam zobaczyć jaka jest sytuacja. Nie było żadnego samochodu więc raz dwa wjechałam i umyłam Fuji z piachu, który był praktycznie wszędzie. Ale tak to jest, jak się w nocy jeździ i nie widzi się co jest na drodze :D

Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 100.10km
  • Czas 04:44
  • VAVG 21.15km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Listopadowe Grand Fondo

Niedziela, 8 listopada 2020 · dodano: 08.11.2020 | Komentarze 0

Już prognozy pogody pokazywały, że dzisiaj ma być piękny dzień. I tak też właśnie było. Zaplanowaliśmy, że w końcu trzeba zaliczyć listopadowe grand fondo. Nie wiadomo kiedy nadarzy się taka okazja. Mario wyznaczył trasę i pojechaliśmy. Pokręciliśmy się po Niedrzwicach. Na ulicach dość duży ruch, a zwłaszcza przy cmentarzach. Czułam się jak 1 listopada (oczywiście, gdy cmentarze były otwarte). Niestety też nie wpadliśmy na to, że taka pogoda wygoni cały Lublin nad zalew. Wjechaliśmy na ścieżkę rowerową, a tam masa ludzi. Jeśli ktoś się boi koronawirusa to właśnie tam zapraszam :D Ludzie bez maseczek, bez jakiegokolwiek odstępu, bo nawet nie byłoby takiej możliwości, żeby takowy zachować. Żałowaliśmy, że nie pojechaliśmy jednak ulicą, mimo iż samochodów też było co niemiara.


Pozdrawiam,
Paulina.




  • Czas 01:20
  • VMAX 35.50km/h
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciemno już, zgasły wszystkie światła. Ciemno już, noc nadchodzi głucha...

Piątek, 6 listopada 2020 · dodano: 07.11.2020 | Komentarze 0

Godzin 23.30 w nocy. A ja co? Zamiast grzecznie pójść spać to wpadłam chyba na najlepszy pomysł w swoim życiu. Zebrałam się na rower :D Miałam się przejechać tylko dookoła zalewu, ale tak fajnie się jechało. Nikogo na drodze praktycznie nie było, na dodatek temperatura też była bardzo przyjemna, to pojechałam sobie trochę dalej. Trochę się bałam o to, że mi jakiś zwierz wypadnie ale na szczęście nic takiego się nie stało. Gdy wróciłam to moment i zasnęłam. W sumie to dobry pomysł, żeby się trochę przejechać, gdy się nie chce spać. Ale nie, chyba już nie powtórzę tego wyczynu, przynajmniej sama. Bo co by było gdyby mi dętka strzeliła? Byłabym w czarnej d.. i to dosłownie ;D


Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 69.14km
  • Czas 03:06
  • VAVG 22.30km/h
  • VMAX 46.44km/h
  • Kalorie 766kcal
  • Podjazdy 397m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bychawejszyn

Czwartek, 5 listopada 2020 · dodano: 05.11.2020 | Komentarze 0

W końcu na niebie zajaśniało. Wprawdzie temperatura też trochę spadła, ale nie można mieć wszystkiego. Na początku to jeszcze załapałam się na odrobinę szadzi na trawie. Był to odpowiedni dzień, żeby przejechać trasę, którą wyznaczyłam sobie już dawno w głowie. Zawsze bałam się Bychawy, bo to tam znajduje się najwięcej podjazdów. Widziałam jednak, że wiatr będzie mi sprzyjał, kiedy będę pokonywała największe z nich :D Jak pomyślałam, tak uczyniłam. Wracając wjechałam w jakąś prawie ukrytą uliczkę, a ta prowadziła mnie nowymi asfaltami wzdłuż 835. Przy okazji odkryłam jakiś zarośnięte ruiny Dworku w Piotrkowie. Okazuje się, że w ogóle jest tam niebieski szlak rowerowy, który prowadzi przez różne dawne zabudowania. Kiedyś muszę wziąć Rometa (znając życie niedługo to się stanie) i przejechać ten cały szlak. Jadąc szosą przejechałam tylko jego część, a po drodze jeszcze czekał na mnie ruiny młynu koźlak. Fajnie, że gmina zadbała dodatkowo o tabliczki z informacją i historią danego miejsca. A myślałam, że już nic w pobliżu mnie nie zaskoczy.
Jadąc dalej tą dróżką, napotkałam znak ostrzegawczy przed bródem. Myślałam, że asfalt jest po prostu zabrudzony :D Jednak nie zgadzało mi się "ó" w napisie. Gdy wróciłam do domu dowiedziałam się co to takiego jest bród i z czego wzięło się przysłowie "jest czegoś w bród". Człowiek całe życie się czegoś uczy.






Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 31.50km
  • Czas 01:34
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 35.64km/h
  • Kalorie 349kcal
  • Podjazdy 143m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę mokro

Środa, 4 listopada 2020 · dodano: 04.11.2020 | Komentarze 0

No jak zwykle, gdy człowiek ma plan pojechać jakiś "konkretniejszy" dystans, to coś musi ten plan popsuć. Dzisiaj wypadło na deszcz. Już od rana coś cały czas siąpiło. Dobrze, że w ogóle wylazłam na rower, bo i to nie było takie pewne. Jednak ubrałam się w przeciwdeszczowe ciuchy, wzięłam B'twina z błotnikami i w drogę. Ostatnio coś nie mogę przekroczyć tej trójki z przodu. Ale jako, że było mokro, to nie chciało mi się jechać gdzieś dalej. Na szczęście przynajmniej było dość ciepło.

Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 37.67km
  • Czas 01:41
  • VAVG 22.38km/h
  • VMAX 37.08km/h
  • Kalorie 417kcal
  • Podjazdy 160m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zgubić się we mgle

Wtorek, 3 listopada 2020 · dodano: 03.11.2020 | Komentarze 1

Jesień ma też drugą stronę swojego "piękna". To właśnie to, co mnie przywitało dzisiaj. Czyli mgła :D
Na szczęście było też na tyle ciepło, że dzisiaj jazda była samą przyjemnością. Wprawdzie mokre asfalty trochę pobrudziły mój jak dotąd jeszcze lśniący rower po ostatnim SPA, ale na szczęście mam szmatkę i wodę w kranie.
Ustawiłam się z Mario na wspólną przejażdżkę po okolicy. Niestety nad zalewem znalazł się jeden "szeryf". Jak go mijaliśmy wydarł się na nas, żebyśmy zakładali maski. Sam jechał zasłonięty po same oczy. Oznajmiliśmy mu jednak, że rowerzyści nie muszą mieć zasłoniętej twarzy. Tak szczerze, to nawet trudno mi sobie wyobrazić, jak można jeździć z maską albo bufem na ustach i nosie. Już samo chodzenie powoduje, że praktycznie się duszę, a co mówić o większym wysiłku. No ale ten zawzięcie upierał się, że KAŻDY w miejscu publicznym MUSI mieć maseczkę. Najlepsze jest to, że policja mnie nie raz mijała. Nawet przy mnie zatrzymywała parę, która szła bez zakrytej twarzy, a mnie olała. Ale niektórzy są tak spanikowani, że szkoda, że nie pozamykają się w domach na cztery spusty.



Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 33.59km
  • Czas 01:31
  • VAVG 22.15km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Kalorie 400kcal
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świąteczny rozruch

Niedziela, 1 listopada 2020 · dodano: 01.11.2020 | Komentarze 0

Strasznie ciężko było się ruszyć na rower po trzech dniach "lenistwa". Niestety w tym czasie kompletnie nie miałam czasu na chociażby krótką przejażdżkę. Dzisiaj w końcu się udało. Poczekałam, aż poranna mgła opadnie, zrobi się cieplej i rad nie rad zaczęłam się zbierać do wyjścia. Rzadko kiedy muszę się tak przymuszać, żeby się ruszyć. Tak to jest jak się człowiek zasiedzi i złapie wielkiego niechcieja. Jednak jak już wylazłam to bardzo fajnie się jechało. Chciałam się tylko przejechać po okolicy, żeby z powrotem wkręcić się w rowerowanie. Gdy wracałam byłam w szoku, że tyle ludzi jest nad zalewem. Nawet dość niska temperatura ich nie zniechęciła do spacerów oraz wszelkiego rodzaju aktywności.


Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 91.68km
  • Czas 04:13
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 57.24km/h
  • Kalorie 954kcal
  • Podjazdy 665m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienny Kurów z Radzikiem na doczepkę

Środa, 28 października 2020 · dodano: 28.10.2020 | Komentarze 1

Jak ostatnio. Było pięknie i słonecznie. Dzisiaj wyciągnęłam Fuji, żeby tym razem pośmigać po szosach. Prognoza pogody pokazywała, że będzie 16 stopni. Chciałam zaplanować sobie jakiś dłuższy dystans, tylko w sumie nie wiedziałam gdzie. Odpowiedź przyszła dość szybko. Kurów. To tam miałam odprowadzić Radzika, bo biedny zna tylko jedną drogę do Garwolina. Ja chciałam mu pokazać, ile jest innych i bardzo fajnych dróg. A nie tylko główna ;P
Do Kurowa wiatr nam pomagał. Niestety przyszedł tam czas nawrotu. Radzik oczywiście poleciał z wiatrem, a ja musiałam się męczyć z tak zwanym "wmordewind". Nie dość, że wiatr, główna droga to jeszcze sporo podjazdów. Na szczęście na 874 jest dość szeroki pas wolnego ruchu. Odkąd też zrobili S17 aut nie było praktycznie wcale. Nienawidzę jednak takich długich prostych ale powrót chciałam mieć jak najkrótszy. Na ostatnich 10 km złapała mnie dość gęsta mgła i niestety chmury zasłoniły to piękne słońce. W pewnym momencie już zaczęłam marznąć. Na początku pomyślałam, że to ktoś pali, ale jadąc dalej zobaczyłam, że to nie jest dym. Cieszyłam się, że jestem już tak blisko domu.






Pozdrawiam,
Paulina.