Info

Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2022, Sierpień7 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec18 - 0
- 2022, Maj15 - 0
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec13 - 0
- 2022, Luty8 - 0
- 2022, Styczeń11 - 2
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad3 - 2
- 2021, Październik9 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 2
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec14 - 2
- 2021, Maj12 - 0
- 2021, Kwiecień9 - 0
- 2021, Marzec12 - 0
- 2021, Luty11 - 0
- 2021, Styczeń18 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad21 - 3
- 2020, Październik20 - 1
- 2020, Wrzesień20 - 1
- 2020, Sierpień18 - 10
- 2020, Lipiec20 - 3
- 2020, Czerwiec24 - 9
- 2020, Maj23 - 2
- 2020, Kwiecień24 - 18
- 2020, Marzec21 - 16
- 2020, Luty22 - 17
- 2020, Styczeń26 - 4
- 2019, Grudzień19 - 7
- 2019, Listopad16 - 3
- DST 76.86km
- Czas 04:46
- VAVG 16.12km/h
- VMAX 23.76km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 1657kcal
- Podjazdy 162m
- Sprzęt Romet NYK
- Aktywność Jazda na rowerze
Nie ma Lipy... Czyli Lasy Janowskie :D
Sobota, 2 października 2021 · dodano: 02.10.2021 | Komentarze 0
Mario wpadł na genialny pomysł...
W tym roku złapaliśmy niezłego lenia. I mi i Mariowi coś nie chce się jeździć, a już tu, po okolicy to w ogóle. Jednak jako, że weekend ma być słoneczny i przyjemny, należało go wykorzystać. Zatem Mario zaproponował wycieczkę MTB/CX po Lasach Janowskich. Pociągiem pojechaliśmy do Lipy, stamtąd wyruszyliśmy zrobić rundkę i wróciliśmy z powrotem pociągiem z Lipy do Lublina.
Na początku mieliśmy zrobić 63 km. Po drodze wstąpiliśmy do Zajazdu pod Kominkiem na sławetną golonkę. To znaczy ja zjadłam golonkę, a Mario kiełbaskę ;D Tam stwierdziliśmy, że do pociągu jest dużo czasu, a pogoda piękna, więc przedłużyliśmy jazdę o 10 km zahaczają prawie pod sam Janów Lubelski.
W pierwszej połowie trasa prowadziła przez gładkie asfalty (tu byliśmy w szoku, bo byliśmy przygotowani na teren, a tu niespodzianka... asfalt) lub przyjemny, ubity szuterek. Druga połowa już była typowo terenowa. Piachy, kałuże, drogi leśne już nie były tak przyjemne. Zdarzyło mi się kilka razy pchać rower, bo gravel z oponami 32C kompletnie się nie nadaje to takich terenów.
Ale jako, że Mario miał MTB to niech i on skorzysta z tej wycieczki :D
Po drodze spotkała nas niezła przygoda. Gdy jechaliśmy wokół Zalewu Janowskiego, napotkaliśmy na łabędzie, które wygrzewały się na naszej drodze. Mario nie przejmując się nimi (a ja go ostrzegałam, że one są dość agresywne) jechał w ich kierunku. Jednak jeden z nich, broniąc swojego rewiru i pewnie młodych, rozłożył skrzydła i zaczął syczeć. Drugi przybiegł mu pomagać, a młode tylko syczały :D Mario zsiadł z roweru i zaczął się nim bronić i kierować je na bok. Manewr się udał, łabędzie bezpiecznie i bez szwanku przeszły na bok (chociaż uparte były jak osły :D) a my ruszyliśmy w dalszą drogę.
W Lasach Janowskich pięknie. Widać już zbliżającą się jesień. Liście powoli żółknął i spadają z drzew. Jeszcze trochę, a będzie tam bardzo kolorowo.
Pozdrawiam,
Paulina.