Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi paulina91 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 31899.54 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.64 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 165567 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy paulina91.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2020

Dystans całkowity:1812.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:88:37
Średnia prędkość:20.45 km/h
Maksymalna prędkość:50.76 km/h
Suma podjazdów:6581 m
Suma kalorii:22710 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:75.50 km i 3h 41m
Więcej statystyk
  • DST 107.06km
  • Czas 04:58
  • VAVG 21.56km/h
  • VMAX 49.68km/h
  • Kalorie 1177kcal
  • Podjazdy 612m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawie do Urzędowa :)

Czwartek, 4 czerwca 2020 · dodano: 04.06.2020 | Komentarze 0

Idealny dzień na jakiś większy dystans. Zatem czerwcowe Grand Fondo w końcu musiało paść. O dziwo, wiatru praktycznie nie było i słońce w końcu się do nas uśmiechnęło. I jak tu nie wykorzystać takiej pogody? Wyznaczyłam więc setkę prawie do Urzędowa. Są tam tak piękne tereny, że można się tam poczuć, jak na typowej wyżynie. Zjazdy, podjazdy, wąskie dróżki i sady dookoła. Niedługo pojawią się na nich pyszne jabłka. W końcu pogoda się nad nami zlitowała i deszczu na horyzoncie nie było widać :D
Jednak nie mogę się już doczekać, aż w końcu będziemy mogli ubrać się w krótki rękawek ;)






Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 34.31km
  • Czas 01:33
  • VAVG 22.14km/h
  • VMAX 39.24km/h
  • Kalorie 404kcal
  • Podjazdy 119m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miało padać... ?

Środa, 3 czerwca 2020 · dodano: 03.06.2020 | Komentarze 2

Miało padać, miała być burza. Dlatego nie dość, że wyjechałam wcześnie rano, to kręciłam się dookoła zalewu, żeby w razie coś, szybko wrócić do domu. Dodatkowo, wyciągnęłam swoją starą szosę (B'twina), która ma błotniki, żeby nic mi nie chlapało po plecach. No i nic takiego się nie działo. Bo ani deszczu, ani burzy nie było. Wręcz pojawiło się piękne słońce. Strasznie żałowałam, że jednak nie pojechałam Fuji i nie zrobiłam zaplanowanej przez siebie trasy. Już nie wiem, czy mam słuchać tych prognoz, czy olać i jechać na tak zwany przypał :)
B'twin sobie odpoczywa nad zalewem

Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 72.68km
  • Czas 03:22
  • VAVG 21.59km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Kalorie 757kcal
  • Podjazdy 407m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed obiadem i przed deszczem :D

Wtorek, 2 czerwca 2020 · dodano: 02.06.2020 | Komentarze 0

Ostatnimi czasy wstaję dość wcześnie rano. Dzisiaj postanowiłam wykorzystać ten fakt, więc chciałam jak najszybciej wyjść na rower. Prognozy jak zwykle pokazywały deszcz po południu. Zatem zjadłam szybko śniadanie, zebrałam się i fiu już mnie w domu nie było :D Od wschodu faktycznie widziałam zachmurzone niebo. Na szczęście moja trasa prowadziła na północny - zachód, a tam czekało mnie piękne słońce. Najgorsze jednak było to, że na początku miałam centralnie pod wiatr. A dzisiaj wiało masakrycznie mocno. Jazda szła mi jak po grudzie. Gdy zrobiłam nawrót zobaczyłam, że chmury deszczowe są praktycznie nad Lublinem. Wiatr mnie już pchał do domu i szczerze powiedziawszy, nie chciałam na ostatnich kilometrach zmoknąć. Dojeżdżając do Lublina zobaczyłam, że jednak zachmurzenie jest trochę dalej niż się spodziewałam. Zatem spokojnie i bez stresu dojechałam do mety.
Dzisiaj miałam też szczęście do trasy. 100% asfalt. Jak na mnie to szok :D
Idzie deszcz, trzeba wracać do domu
Samotny, opuszczony dom
Droga wśród pól. Wieje z każdej strony :(

Pozdrawiam,
Paulina.




  • DST 30.42km
  • Czas 01:17
  • VAVG 23.70km/h
  • VMAX 43.92km/h
  • Kalorie 307kcal
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt Fuji Transonic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wiatrem po wiatrowego :D

Poniedziałek, 1 czerwca 2020 · dodano: 01.06.2020 | Komentarze 0

Po dwóch dniach lenistwa, jakoś ciężko było z powrotem wrócić na rower. Długo się zbierałam, żeby w końcu wyleźć z domu. Nie chciałam jednak zmarnować tego słonecznego dnia na przesiedzenie w domu. Miałam zrobić dwa kółka dookoła zalewu. Jednak wychodząc stwierdziłam, że to jednak głupi pomysł. Zatem pojechałam najpierw pod komin elektrociepłowni, żeby zobaczyć, czy nasze sokoły gdzieś tam są. Jednego widziałam w swoim stałym miejscu, natomiast po innych nie było śladu. Jadąc z wiatrem, pojechałam na tak zwane "ranczo". Tam też dojechał Piotrek, po zrobieniu swojej trasy. Posiedzieliśmy, napiliśmy się kawy i już razem wróciliśmy do domu.
Z wiatrem jechałam zdecydowanie wolniej niż pod wiatr. Ot taki paradoks :D
Wjazd

Pozdrawiam,
Paulina.